O książkach, czytaniu i pisaniu
Fascynacja książkami i czytaniem, pojawiła się we mnie nagle, jak erupcja uśpionego wulkanu. Będąc jeszcze nastolatkiem, nigdy nie sądziłem, że będę przywiązywał do książek tak ogromną wagę. Stało się tak, dzięki poznaniu wielu wybitnych intelektualnie ludzi, którzy wywarli na mnie ogromne wrażenie. I tak oto zainteresowałem się literaturą. Kiedyś nie potrafiłem zmusić się, żeby przeczytać choćby kilka stron. Wynikało to z tego, że miałem ogromny opór przed systemem szkolnym, i bardzo łatwo zniechęcałem się, do narzuconych przez owy system czytadeł mdłych, rozwlekłych, mętnych, z gotową interpretacją przez panią polonistkę. Nie interesowało mnie przeczytanie czegoś, co wielu uważało za godną uwagi lekturę, a w rzeczywistości było tak fascynujące jak taśmociąg z węglem, gdzie po kilku stronach, nie wiedziałem, o czym było na pierwszej. Przełom nastąpił, gdy przekonałem się o tym, że czytanie tego, co mnie interesuje, jest taką samą pożywką dla umysłu, jak zdrowe odżywianie dla ciała. Był okres, że pochłaniałem najróżniejsze gatunki literackie. Byłem nienasycony, łapczywy, a im więcej czytałem, tym miałem większy głód. Księgarnie wyzwalały we mnie adrenalinę.
Czym jest książka jako przedmiot
Książka, to nie tylko wolumin zawierający połączone ze sobą arkusze zadrukowanego papieru. Książki to także piękne przedmioty: dotyk, zapach, i kolekcja na regałach, nadaje wnętrzu specyficzny klimat. Są jak przyjaciele, zawsze można na nie liczyć, i będą pod ręką, gdy się ich potrzebuje. Zawartość i odpowiednie wyeksponowanie swojej biblioteki dużo mówi o właścicielu. Opowiada w jakimś sensie historię człowieka, który daną książkę posiada i przeczytał, bądź zamierza przeczytać, która nie tylko nim zawładnęła, a także jego wyobraźnią. Już samo kupowanie książek angażuje intelektualnie i emocjonalnie.
Książka nie jest stratą czasu
Książka to moc, która przemawia do wyobraźni, kreuje umysł, dostarcza kontrastu, daje przyjemność poznawania, nadaje życiu większego znaczenia. Wyswobadza poza schematy społeczne, otwiera oczy, zmienia wartości. Doświadczony czytelnik nie da się zwieść, gdyż więcej rozumie społecznie i kulturowo. Ma w ręku instrument poznawania, i odkrywa tajemnice otaczającego nas świata. Gdyby nie książki, wszystkie „prawdy” nie poddane weryfikacji, najczęściej czerpane z różnych mediów społecznościowych, gdzie dowolnie można kłamać i publikować fake newsy, stałyby się wyznacznikiem światopoglądowym. W publikacjach, w formie książki, żądzą mechanizmy przestrzegania standardów, czyli obowiązek sprostowań.
A może by tak coś przeczytać…
Znałem wielu gawędziarzy, z którymi nie szło się porozumieć. To taki typ, który nie słucha, nie traktuje rozmowy jako dialogu, nie szanuje rozmówcy, nie zagłębia się w myśli, trajkocze monologi i pseudo-wykłady życiowe, i jest sobą zafascynowany, a dawniej na jego półce znajdowały się trzy książki: telefoniczna, kucharska i religijna. Źródłem wiedzy gawędziarza zachwyconego swoją bezrozumnością, najczęściej była i jest telewizja, a obecnie zalew internetowych moralistów, przekazujący gawiedzi „prawdę absolutną”. Wchodząc na inny poziom świadomości samego siebie i analizując przemiany wartości wewnętrznych, spojrzałem na siebie „kiedyś” i na siebie „teraz”. Ze wstydem uświadomiłem sobie, że też byłem takim typem gawędziarza.
Nie chodzi o ilość, a o jakość
Miłośnicy literatury znają ten paradoks – kompulsywne kupowanie kolejnych pozycji i zaległości związane z czytaniem. Książki niekiedy leżą latami na półce i czekają na swą kolej. Bywa też tak, że nie jesteśmy w stanie przeczytać wszystkiego, nawet z gatunku lub dziedziny, które nas interesują, a jest jeszcze tyle do odkrycia.
W dobie tryumfu przeciętności, komercji zalewających rynek literacki i nadmiar pisarzy -grafomanów, gdzie i tak nad ich tekstami przeważnie pracuje sztab ludzi oraz stale obniżenie wymagań intelektualnych, czytać też trzeba z umiarem, bo ilość to nie zawsze jakość. Reklama i sugestia bestselleru, napędzane przez reklamy i często recenzowane przez ludzi, którzy nawet ich nie czytają, może grozić potem rozczarowaniem i nudą. Dlatego czytając gorączkowo, to może nie przynosić efektów, i paradoksalnie im więcej się wtedy czyta, tym gorzej. Dopiero czytanie połączone z myśleniem daje niesłychane rezultaty.
Trzeba czytać, żeby pisać
Kiedyś zawód pisarza był prestiżowy, a literatura odgrywała znaczącą rolę. Dziś potencjalnym czytelnikom świat nie wydaje się już tak interesujący. Żyjemy w kulturze „obrazkowej”, i Intelektualny wysiłek pisarzy jest coraz mniej doceniany. Teraz z „pisarzami” bywa tak, że zasiadają za biurkiem nadęci jak balon, przekonani o swojej wzniosłości słownych popisów i widzą już na starcie w sobie ponadczasowego literata. Wiadomo, że wiele dziedzin tworzenia jest podszyte w jakimś stopniu egoizmem, bo to jest składowa napędu twórczego, ale w pewnych momentach, okolicznościach to już jest grafomania. Bywa też tak, że potencjalnie wybitny pisarz jest świadomy własnego doświadczenia i talentu jako źródła, by z niego zaczerpnąć, ale nic z tym nie robi lub udaje, że robi. Przeżywając męki twórcze, przeinwestowany napojami procentowymi, użala się nad sobą, że nikt go nie czyta. Jak ma ktoś czytać jego twórczość skoro nie bierze się za pisanie?
Pisanie jako jedyna ze sztuk, nie ma wprost dostępu do zmysłu odbiorcy. W całej tej kompozycji liter chodzi o opisy idei lub uczuć. Pisanie to uwodzenie, oddziaływanie na wyobraźnię, samo-szkolenie intelektualne, to przeżycia wewnętrzne, stany psychiczne, uczuciowe, doznania, refleksje, poglądy i musi to oddziaływać estetycznie i artystycznie. Czy to powieść, esej, felieton, rozprawa, monografia, biografia, napisać trzeba to tak, żeby było przedstawione wartościowo.
Ciąg znaków – pierwsze słowo, pierwsze zdanie, pierwszy akapit, który pociągnie za sobą resztę liter. Zapisywać swoją mowę, zrzucać swobodnie myśli na papier lub ekran komputera, to wcale nie jest taka łatwa sprawa. Najgorzej jest zacząć, ale potem myśl goni myśl, słowo goni słowo i rozpoczyna się lawina słowotwórstwa. W takim momencie trzeba „myśleć o pisaniu i pisać o myśleniu”, inaczej nic z tego pisania nie będzie.
Słowo pisane częściej i dobitniej trafia do odbiorcy, niż mówione, a to dlatego, że treść graficzną zazwyczaj łatwiej przeanalizować. Przekaz rozmowy zakłóca mnóstwo czynników zewnętrznych. Prościej i lepiej jest przemyśleć słowo, zdanie. Zastanowić się nad kolejnym dotknięciem pióra czy przycisku klawiatury. Generalnie, żeby przedstawić wartościową treść, należy kochać słowa i odważyć się je przekazać, bez podtekstów czy domysłów. Oczywiście co innego jest wyrażać się wprost, a co innego użyć fajnej riposty czy dwuznaczności w nucie ironii i humoru. Lepiej też pisać najpierw odręcznie, a potem na klawiaturze, gdyż przez pisanie odręczne zostają pobudzone te obszary mózgu, które odpowiadają za analityczne myślenie, mowę i pamięć.
Czytaj, by się czegoś dowiedzieć, i o tym, co Cię interesuje. Czytaj dla relaksu. Robisz to jedynie z pożytkiem dla siebie, bo literatura jest bezcennym uzależnieniem, i daje schron przed szaleństwem otoczenia. Nie wstydź się zapominać, a zdarza się, oj zdarza, że zapominamy co przeczytaliśmy – przeczytaj raz jeszcze.
Nie wyobrażam sobie już życia z zamkniętymi oczami, które otworzyły mi książki. Nie umiem żyć bez książek, to jak ja mogłem żyć kiedyś.
„Wiedza to wróg wiary”
„Otwórz książkę, a książka otworzy ciebie”
„Z gustami literackimi jest jak z miłością, zdumiewa nas to co wybierają inni”
„Najlepiej tworzyć w nocy”