Kwestie materialne

Materializm

Światem zawsze rządziły, rządzą, i rządzić będą dwie niezmienne: pieniądze i seks. Skupmy się jednak teraz na kwestii materializmu. Pieniądze mogą oznaczać różnice między sytością, a głodem. Bezdomnością, a posiadaniem dachu nad głową. Bezradnością w działaniu, a ekonomicznym zaspokojeniem i związanych z tym możliwościami do dalszego działania. Zdrowiem albo chorobą. Jak wiemy, wiele problemów znika, gdy posiadamy odpowiednią (dla danej jednostki) ilość gotówki na koncie. Pieniądze stały się podstawą wszelkich decyzji, a względy moralne zostały zastąpione przez rywalizację.

Czym są właściwie pieniądze

To tylko niewielkie, powszechne przedmioty w postaci monet lub banknotów, mające na celu umożliwić wymianę towaru lub usługi. Człowiek handlował dużo wcześniej, zanim wymyślił pieniądze. Już ludzie pierwotni wymieniali między sobą różnorakie przedmioty. Rozwój społeczny człowieka doprowadził jednak do podziału na różne zawodowe specjalizacje. Na przykład rzemieślnicy potrzebowali odpowiednich produktów, które mogli zdobyć poprzez wymianę wyprodukowanych przez siebie towarów lub usług, np. na artykuły żywnościowe. Ta forma wymiany – towar za towar – zwana jest barterem. Z czasem jednak pojawiło się zapotrzebowanie na przedmiot, który symbolizowałby wartość samą w sobie i pozwalał ludziom oszczędzać lub kupić dowolny towar czy usługę. Pieniądze same w sobie nie są ani dobre, ani złe. Z punktu widzenia ekonomii, to po prostu ogólnie przyjęty środek wymiany.

Ewolucja ekonomiczna

Kiedy istniała gospodarka łowiecko-zbieracka, żyło się dzięki wzajemnemu wsparciu. Nie było też gromadzenia dóbr materialnych. Nie było rządzących i rządzonych, tylko równość z silnymi więzami społecznymi. Gdy ludzkość z gospodarki łowiecko-zbierackiej, przeszła na styl rolniczo-pasterski, zaczęła pojawiać się własność prywatna. Doszło wtedy do pierwszych walk o byt i materialne sprawy z tym związane. Upraszczając: kiedyś człowiek, by jeść, musiał polować lub zbierać to, co znalazł w swoim otoczeniu i generalnie mu to wystarczało.

Stare przysłowie mówi: „Daj człowiekowi wędkę, a nie rybę”. Zgadza się, jeśli da się samą rybę i on ją zje, to potem znowu będzie głodny. Wniosek jest taki, że należy ludzi zaopatrzyć w wędki. Ale jak zdobyć wędkę, skoro nie daje się nawet szansy na jej pozyskanie? Istnieje deficyt tych wędek? I tu zaczyna pojawiać się nieproporcjonalne zjawisko przesycenia tymi wędkami jednej grupy (która ma ich nadmiar), względem drugiej grupy, która chciałaby pozyskać możliwość z ich korzystania. Przepaść argumentów między jednymi a drugimi jest gigantyczna. Czy ktoś kiedyś wpadnie na genialny pomysł, by wszelkie prawa ekonomiczne napisać od nowa? Ktoś kiedyś podjął próbę, tylko trochę to wszystko zostało przeinaczone i poszło w złą stronę. System społeczno ekonomiczny jest tak skonstruowany, by pozbawić człowieka wszelkiej indywidualności zarobkowej. Żyjemy w świecie, w którym nie obowiązują klasyczne prawa naturalne, tylko twarde zasady ekonomii.

Biedni i bogaci

Obsesyjne gromadzenie wszystkiego co się da, jak np. pieniądze i uznanie, może być postrzegane jako egoizm i skąpstwo, i może być to spowodowane tym, że taki człowiek przez większość życia mógł być pozbawiony jakichkolwiek dóbr czy możliwości. Takie postępowanie ma swoje uzasadnienie, ale czy poprzez nadmierne wzbogacenie się, nie dochodzi do zafałszowanego przekonania o swojej wartości i narastającej, ciągłej potrzebie udowadniania czegoś, by mieć uznanie i poklask?

Ile słyszy się historii o tym, że ludzie o średnim statusie materialnym mają zupełnie inne podejście do życia niż ci zamożniejsi. Ile jest przykładów i opowieści o tym, że pieniądze degenerują: rozpadają się związki przez szaleństwo zdrad, rozwalają się przyjaźnie, dochodzi do popadania w wyniszczające nałogi. Bywa, że ci, którzy np. wygrywają ogromne sumy na loterii szybko stają się bankrutami. I zazwyczaj jest tak, że zamożniejsi wykorzystują ubogich na każdym kroku. Przykłady można mnożyć.

Oczywiście nie należy też popadać w skrajności. Warto w życiu starać się, i zapewnić sobie najlepszy byt materialny, ale dobrze jest, gdy wszystko to ma jakiś głębszy sens i cel. Nie ma nic złego w chęci pozyskiwania pieniędzy i pomnażania majątku. Ważne jest jednak, by samo gromadzenie środków nie przysłoniło nam spraw, które w życiu są naprawdę istotne jak np. miłość czy przyjaźń. Bieda utrudnia nam szczęśliwe życie, ale pieniądze dają też szczęście tylko do pewnego momentu.

Ktoś, kto wykazuje odrobinę sprytu, zauważy, że tak naprawdę „kasa leży na ulicy”, tylko trzeba to dostrzec, mieć chęć się po nią schylić i podnieść. Wyrobienie w sobie takiego nawyku myślenia przynosi same korzyści, i stwarza nowe możliwości pozyskiwania oraz zarządzania pieniędzmi.

Ciągła pogoń i rywalizacja

Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: chcesz samodzielnie kierować własnym życiem, czy stać się niewolnikiem rywalizacji o grubość portfela, zawartość garażu, czy wielkość domu? Jaki jest sens życia, gdy spędzasz każdy dzień na skupianiu uwagi nad zyskami lub niekończącej się pracy? Jaki jest sens trwania w permanentnym stresie i strachu, gdy myślisz tylko o tym, by nie stracić poziomu życia, i tego, co posiadasz?

Obecnie ciągła pogoń za pieniędzmi i zaspokojeniem materialnym jest zjawiskiem, które nie gwarantuje szczęścia. Ludzie coraz częściej rezygnują z relacji międzyludzkich, pragnąc osiągnąć odpowiedni status zawodowy i materialny. Dobra materialne nie zastąpią przyjaciół, jedynie mogą wnieść złudzenie przyjaźni. Ciągły pęd za zyskiem doprowadza do samotności i zagubienia. Mimo, iż zdaje się, że coś posiadamy, tak naprawdę nic nie posiadamy. Uczucia są warte więcej niż pieniądze, a nałóg pomnażania ciągłych zysków jest wielce zgubny. Już niejeden się o tym przekonał. Rywalizacja o stan materialny, to wyniszczająca pułapka. Mówi się, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Ale czy nie jest tak, że coraz więcej jedzenia poszerza gardło, do coraz większej konsumpcji? Tak samo kolejną wartością, którą nie powinniśmy mierzyć w pieniądzach, jest intelekt. Człowiek zamożny (najczęściej sponsorowany przez rodziców) kończy uczelnie, i ma złudzenie posiadanej wiedzy. Pozostanie zwykłym cwaniakiem z dyplomem, w fałszywym przekonaniu o swej wyższości.
Obecnie to nie idee napędzają ludzi do działania, ale niepohamowana chęć zaspokojenia coraz to nowych potrzeb materialnych.

Chęć zysku dla samego zysku

To nie pieniądze, które ułatwiają nam funkcjonowanie, powodują kłopoty. To materialistyczna obsesja pomnażania bogactwa dla samego bogactwa jest źródłem pewnych problemów i dominujący fanatyczny wręcz materializm. Zdobywanie pieniędzy stało się celem samym w sobie, a każda kolejna szansa pomnożenia zysków przysłania wszystko. Sama wartość psychologiczna czy emocjonalna znacznie przekracza wartość ekonomiczną, a pod otoczką ekonomicznych uzasadnień może się kryć potrzeba redukowania wewnętrznych konfliktów. Racjonalizowana potrzeba bezpieczeństwa wynikająca z posiadania pieniędzy i uzasadniająca ich gromadzenie, może jednocześnie spełniać atrybuty siły, władzy, wolności i społecznego prestiżu. W przypadkach zaburzeń emocjonalnych, pieniądze mogą się stać przyczyną obsesji, a nawet szaleństwa. Dla niektórych mogą być substytutem miłości, kształtującym przekonanie, że można kupić lub sprzedać szacunek i akceptację innych ludzi. Wreszcie pieniądze mogą działać jak narkotyk, bo są uzależniające. Jako niezwykle silny motywator dają natychmiastową nagrodę. Ten narkotyczny wymiar pieniędzy niesie ze sobą ogromne zagrożenie: potrafi zniszczyć system wartości, relacje międzyludzkie, normy etyczne, a nawet doprowadzić do zaburzeń psychicznych.

Dobra a przepych – kolekcje i pasje

Ktoś, dla przykładu, inwestuje w numizmaty, inny kolekcjonuje kufle do piwa, kolejna osoba jest audiofilem. Są też tacy, którzy kolekcjonują samochody lub motocykle albo biżuterię. I wszystko w porządku, dopóki jest to nieszkodliwe hobby, pasja i kolekcja. Problem zaczyna się wtedy, gdy wszystko się temu podporządkowuje. Czy dobra materialne, które dają nam spełnienie poczucia posiadania są sposobem na życie i funkcjonowanie, czy dane zachowanie jest już zaburzeniem? W dużej mierze zależy to od tego, jaką kulturą nasiąkliśmy, jakie mamy wpojone normy i wartości, jak kształtuje się nasza realna sytuacja ekonomiczna, i na jakim etapie życia jesteśmy. Wszystko to są zmienne, wynikające z uwarunkowań, w jakich funkcjonujemy. To właśnie kształtuje nasze postawy wobec pieniędzy. Większość ekspertów uważa, że materializm jest narzędziem do zapychania dziur w poczuciu własnej wartości, by coś kompensować.

Syty nie zrozumie głodnego, a głodny nie zrozumie sytego

Bieda powoduje stały strach i ograniczenia, jest to oczywista zależność. Są sytuacje w życiu, gdy walka o byt przysłania wszystko. Człowiek jest tak skonstruowany psychicznie i biologicznie, by w pierwszej kolejności zaspokoić własne, podstawowe potrzeby, i póki tego nie zrobi, nie będzie w stanie zająć się niczym innym. Prawda jest taka, że z pustym żołądkiem i brakiem dachu nad głową oraz z ograniczonymi możliwościami nie można wiele zdziałać, a i syty (lub przesycony wręcz) nie pojmie pewnych zależności. Działa to też w drugą stronę: głodny nie zrozumie wahań i rozterek osoby, która zaspokojenie podstawowych potrzeb materialnych ma już za sobą, i gdy dochodzi wręcz do pewnych paradoksów jak marnotrawstwo i rozrzutność. Wtedy wydawanie pieniędzy na bzdury, kolejny remont mieszkania w ciągu krótkiego czasu lub wyrzucenie na śmietnik fotela czy stołu, który akurat nie pasuje do wystroju, zakrawa na fanaberię, by poprawić sobie nastrój. Jest to metoda na redukowanie negatywnych emocji. W przypadku tej postawy występuje prosta strategia – jeśli jest Ci źle, to idź na zakupy. Takie zachowanie nie rozwiązuje sytuacji i złych emocji. Jest to tylko chwilowa zmiana. Dochodzi tu do pewnych nieporozumień, bo trudno oczekiwać od osoby, której podstawowe potrzeby życiowe nie są zaspokojone, aby wznosiła się w rozumieniu na „wyżyny” i pojęcia pewnych niby – wartości. Gdy zmiany są incydentalne, i by nie otaczać się tzw. dziadostwem rodem z minionej epoki, to nie ma w tym nic dziwnego. Gdy jednak staje się to nawykiem, może być już formą zaburzenia przez przesycenie pieniędzmi, na zasadzie: „Nie wiem już co z tą forsą robić. Zrobię remont – wywalę wszystkie meble oraz jedzenie, i kupię nowe. Piątą szafę zapełnię kolejnymi ciuchami, bo przecież nie mam w co się ubrać, a potem zainwestuję w psychoterapię i usługi jakiegoś szarlatana, zażywając kolejny zestaw psychotropów.”

Byt określa świadomość

Nasze postawy i stosunek do pieniędzy kształtują się od dzieciństwa oraz kręgu kulturowego w jakim dorastamy. Wszystko to razem wpływa na nasze podejście materialne w życiu dorosłym. Wiele zależy od statusu najbliższych, zwyczajów wobec zdobywania i wydawania pieniędzy. Sprawia to, że albo pieniądze stają się dla nas środkiem do osiągania celów, będąc „dobrym sługą”, albo celem samym w sobie, stając się naszym „panem”. Wpływ na to mają również pewne zachowania rodziców wobec dziecka w sprawie dawania pieniędzy i kontroli zasobów. Kupowanie miłości dziecka przez nieograniczone obdarowywanie, przyniesie potem same negatywne skutki.

Im bardziej pożądamy rzeczy, tym bardziej niepewnie się czujemy i tym więcej mamy potrzeb: bo sąsiad ma nowy samochód, kolega większy dom, a koleżanka droższe buty. Zawsze jest ktoś, kto będzie miał więcej i lepiej. Pewne dążenia są jak próba napełnienia wodą dziurawej miski.

Mieć oznacza być?

Przekonanie o własnej sile dzięki pieniądzom może prowadzić do chęci manipulowania innymi. Prawdą jest, że za środki finansowe możemy dziś praktycznie mieć wszystko. Szczególnie media i showbiznes, by podsycić konsumpcję, kreują taki obraz świata, w którym bez dużych pieniędzy, najnowszych gadżetów, ubrań czy samochodów jest się nikim. Czy nie zatracamy się w tym pędzie ku bogactwu? Czy nie zapominamy przez to o rzeczach znacznie ważniejszych? Człowiek o takiej postawie obsesyjnie dąży do gromadzenia jak największego majątku, ponieważ w ten sposób postrzega drogę do zdobywania władzy i statusu społecznego. Ocenia innych przez pryzmat posiadania i przez ten sam pryzmat nawiązuje lub zrywa kontakty społeczne. Mieć oznacza być – to życiowa maksyma władcy, który przez znaczną część życia myśli tylko o tym, jak zdobywać i pomnażać dobra materialne.

„Wędrujący na pustyni, głodny i spragniony, znajduje sztabkę złota. Cieszy go to znalezisko niesamowicie, ale nie nasyci tym swego głodu i pragnienia.”

„Zamożny człowiek nie jest świadomy, że los pieniędzy mu nie podarował. Los tylko mu te pieniądze pożyczył.”

„Często bieda to stan umysłu, a nie stan konta.”

„Prawdziwe bogactwo, to nie to, ile Twoja praca pozwoli Ci zarobić, ale to kim Cię uczyni.”

„Biedny boś głupi. Głupi boś biedny.”

„Nie ma czegoś takiego jak publiczne pieniądze. Jeśli rząd mówi, że coś <da>, tzn. że zabierze Tobie, bowiem rząd nie ma żadnych własnych pieniędzy.” M. Thatcher

„Za pieniądze można mieć:
-zegarek, ale nie czas,
-budynek, ale nie dom,
-seks, ale nie miłość,
-lekarstwa, ale nie zdrowie,
-posadę, ale nie poważanie,
-władzę, ale nie szacunek,
-ubranie, ale nie dobry gust.
Można mieć, ale nie być.” K. Grochola

Polecany film animowany: „Happiness” , autor Steve Cutts

Korzystałem m.in. z ekonomicznych artykułów z prasy i internetowych stron tematycznych.

© 2024 Adam Kucz. Wszystkie prawa zastrzeżone.